Człowiek w przystępnej cenie. Reportaże z Tajlandii – Urszula Jabłońska [Bezwstydna recenzja]

Człowiek w przystępnej cenie
Człowiek w przystępnej cenie – recenzja | Fot. Okładka książki

Człowiek w przystępnej cenie. Reportaże z Tajlandii – książka, której autorką jest Urszula Jabłońska, otworzyła moje oczy na świat znajdujący się poza moją wyobraźnią. Wiem, brzmi to nieco dziwnie, ale za chwilę dokładnie wyjaśnię, o co mi chodzi.

Ale najpierw kilka faktów. Myślę, że lepiej zacząć właśnie od nich zamiast przedstawiać na wstępie moje rozważania, podczas gdy to, co mnie do nich zainspirowało, i tak stanowić będzie dla ciebie tajemnicę.

Człowiek w przystępnej cenie

Reportaże z Tajlandii napisane przez Urszulę Jabłońską traktują – a jakże – o życiu w dzisiejszej Tajlandii. Ależ cię zaskoczyłem, prawda? To najbardziej oczywista oczywistość, jaką udało mi się w ostatnim czasie napisać. Chyba powinienem się zawstydzić.

Zamiast tego pokuszę się o zacytowanie opisu wydawcy. Opisu, który od razu przyciągnął moją uwagę, jak tylko zobaczyłem go na ekranie monitora:

W ciągu ostatnich niemal 400 lat człowiek zdecydowanie staniał. W XVII-wiecznym Syjamie zdrowy dorosły mężczyzna kosztował ponad 200 bahtów (waluta Tajlandii – przyp.), natomiast ryż praktycznie nie miał ceny. W XIX wieku mężczyzna kosztował 16 ton ryżu, kobieta 12, dziecko 8. Dzisiaj cena człowieka waha się w granicach od 10 do 30 tys. bahtów. To cena maksymalnie tony ryżu.

Tajlandia jeszcze w 2015 roku znajdowała się na trzecim (najniższym) poziomie, jeśli chodzi o kwestię zapobiegania handlowi ludźmi. Równie źle było w Wenezueli, Korei Północnej i Sudanie Południowym.

Historia opisana w książce pt. Człowiek w przystępnej cenie. Reportaże z Tajlandii rozgrywa się w dzielnicach czerwonych latarni (gdzie autorka stara się zrozumieć, dlaczego prostytucja w Tajlandii jest nielegalna), slumsach (gdzie odkrywa, że niemal dwie trzecie dorosłych Tajów pracuje na czarno), portach rybackich (gdzie zdarza się, że dorośli mężczyźni znikają w fabrykach i na łódkach rybackich) i schroniskach dla uchodźców (gdzie sprawdza, jak się podróżuje po Azji bez paszportu).

Człowiek w przystępnej cenie. Reportaże z Tajlandii to opowieść o tym, co to właściwie znaczy „kupić człowieka”. Czy człowiek może sam się sprzedać? Co sprawia, że chce to zrobić? Gdzie przebiega granica między pomocą a handlem? Kto może sobie pozwolić na wolność?

I dlaczego akurat w Tajlandii, w której niewolnictwo zniesiono na początku XX wieku, i której nazwa oznacza „kraj wolnych ludzi”, problem wciąż jest aktualny?

Moja przygoda z Urszulą Jabłońską

Trafiłem na tę książkę całkiem przypadkiem i przyznaję bezwstydnie, że w pierwszej sekundzie zaciekawiła mnie okładka. Typowy samiec, pomyślisz z niesmakiem. I pewnie masz rację. Na okładce znajduje się bowiem młoda dziewczyna – prawdopodobnie prostytutka – w pozie sugerującej mało przyjemną historię życia. Tak się przynajmniej wydaje. A ja – straszny, obleśny samiec – po prostu musiałem dowiedzieć się, o co tutaj chodzi.

Przeszedłem więc do cytowanego powyżej opisu wydawcy i mój czytelniczy apetyt wzrósł jeszcze bardziej. Być może powinienem zastanowić się nad wizytą u jakiegoś specjalisty? Książka Urszuli Jabłońskiej wzbudziła bowiem we mnie dziwną fascynację.

No przecież wiadomo, z czego słynie Tajlandia.

Na szczęście w książce Człowiek w przystępnej cenie poruszony został nie tylko problem prostytucji. Bardzo się z tego powodu ucieszyłem, ponieważ istnieje sporo sfer ludzkiego życia, które są o wiele bardziej interesujące (choć niestety zasmucające). I wiele z nich znalazłem właśnie w tej książce, nawet zagadnienia związane z duchowością, która przecież tak bardzo mnie pochłania.

Nie muszę chyba pisać, że szybko zamówiłem przedstawianą przeze mnie książkę? Wystarczyło kilka kliknięć, jak to zwykle w dzisiejszych czasach. Prawie wszystko mamy już na wyciągnięcie… no, na kliknięcie przyciskiem myszy. Ale to temat na inną okazję.

Przeskoczmy od razu do dnia, w którym Reportaże z Tajlandii do mnie dotarły. Dzwonek do drzwi. Dzień dobry. Podpis. Do widzenia. Nóż (spokojnie, do papieru), fotel, szklanka wiśniówki domowej roboty. To tak w skrócie.

Moja opinia o Człowieku w przystępnej cenie

Tajlandia jest niesamowicie pięknym krajem. Sam chciałem kiedyś tam pojechać. Przyznam się jednak, że po lekturze Człowieka w przystępnej cenie ochota jakoś mi przeszła. Tak sobie myślę, że turysta odwiedzający ten kraj, w taki czy inny sposób wspiera swoimi pieniędzmi odrażający system, który zniewala ludzi. A ja nie mam zamiaru przykładać ręki do niszczenia kogokolwiek. Nawet pośrednio.

Ale wróćmy do książki. A ta – nie da się ukryć – zrobiła na mnie wrażenie. Choć od strony reporterskiej czegoś jej jeszcze brakuje (to tylko moje zdanie), zdecydowanie porusza tematy, które pogłębiają rozumienie współczesnego świata.

Teoretycznie wszystko to znamy. Na naszym polskim podwórku również znajdziemy prostytucję, bezdusznych bandziorów, wrednych dyktatorów (tak, nawet w państwie demokratycznym ich pełno) i całą masę pazernych ludzi, czekających tylko na okazję do wykorzystania kogoś, by zarobić kilka dodatkowych złotówek.

To nic nowego. A jednak na co dzień nie myślimy zbyt wiele o sprawach milionów zniewolonych ludzi, którzy nie mogą sobie pozwolić nawet na odrobinę normalności. Dlatego Człowiek w przystępnej cenie to tak ważna pozycja na wydawniczym rynku. Uświadamia, że nie wszystko na świecie jest takie piękne, jak nam się wydaje.

Żyjąc w Polsce, mam wrażenie, że świat jest nowoczesny, w miarę poukładany i sprawiedliwy (choć nie zawsze). Można powiedzieć, że życie jest przyjemne. Nie mam zbyt wielu problemów. Mogę sam wybrać miejsce zatrudnienia czy zamieszkania. Do tego dysponuję sporą ilością czasu wolnego, który mogę poświęcić na… cokolwiek, co tylko zechcę.

Bohaterowie Człowieka w przystępnej cenie nie mają takiego luksusu. Ich życie jest ciężkie i niewiele można na to poradzić. A ktoś taki jak ja powinien o tym pamiętać, ilekroć denerwuje się z powodu tego, co dzieje się w Polsce. Bo przecież wszystkie nasze problemy są niczym w porównaniu z tym, czego doświadczają Tajowie.

Moim zdaniem, każdy mieszkaniec współczesnej Europy powinien czytać takie książki jak Człowiek w przystępnej cenie. Ku przestrodze i pamięci.

Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że książka Urszuli Jabłońskiej powinna zostać lekturą obowiązkową w szkole. Może nie jest to wybitna literatura, ale pokazuje prawdziwy świat. W dodatku nie jest trudna w odbiorze. Wszystko jest przedstawione w zwięzły i przystępny sposób. Każdy połapie się, o co chodzi, bez większego intelektualnego wysiłku. Który uczeń narzekałby na taką lekturę?

Zamiast czytać jakieś tam nudne Lalki, Chłopów czy inne Cierpienia młodego Wertera, młodzież powinna przerobić z nauczycielem Człowieka w przystępnej cenie. Najlepiej w ostatniej klasie szkoły średniej, tuż przed zdawaniem egzaminu dojrzałości. Niech młodzi dowiedzą się, że w innych częściach świata życie wygląda zgoła odmiennie niż w naszej pięknej ojczyźnie.

Moja opinia może więc być tylko jedna: czytać.

Ciekawy cytat na zakończenie

Poniższy fragment pochodzi z rozdziału pt. Strach, część III:

– Prawda jest taka, że ja się boję pisać [o sytuacji w Tajlandii – przyp.]. Ciągle się zastanawiam, czy na pewno muszę poruszać ten temat.

– Nie możesz się bać! – oznajmia J. stanowczym tonem aktywistki. – Napisz całą prawdę, bez żadnych kompromisów. Problem z pisaniem o zakazanych sprawach polega na tym, że ludzie od razu zaczynają się zastanawiać nad konsekwencjami i strach zniekształca treść. Idą na kompromis, zanim zaczną. Jeżeli będziesz się przejmować, nie zrobisz nic.

– A ty się nie bałaś? – pytam.

– Były sprawy ważniejsze dla mnie niż strach.

Szczegółowe informacje

Tytuł: Człowiek w przystępnej cenie. Reportaże z Tajlandii
Autorka: Urszula Jabłońska
Wydawnictwo: Dowody na Istnienie
Seria: Seria Reporterska
Rok wydania: 2017
ISBN: 9788394725471
Liczba stron: 224
Kategoria: literatura faktu, reportaż
Język: polski