Terra Incognita komiks

Terra Incognita – recenzja komiksu | Fot. Okładka

Terra Incognita (Łukasz Ryłko) – komiks, który zalazł mi za skórę [Dziwaczna recenzja]

Terra Incognita (Łukasz Ryłko) to komiks, do czytania którego nie można się przygotować. Mógłbym Cię zachęcić do lektury lub przestrzec przed jej rozpoczynaniem. Mógłbym streścić fabułę, po czym przedstawić własną – zapewne dość kulawą – interpretację (co prawdopodobnie zrobię za chwilę).

Mógłbym napisać bardzo dużo na temat tego komiksu, ale i tak nie jestem w stanie przygotować Cię na jego przeczytanie. Jest to bowiem dzieło dziwne. Surrealistyczne w wymowie, noszące znamiona popkulturowych odniesień i przede wszystkim zaskakujące przynajmniej w kilku momentach.

Czy to dobrze, czy źle – każdy musi ocenić samodzielnie. Dla jednego czytelnika komiks Łukasza Ryłko będzie cudownym spełnieniem snów. Ale ktoś inny machnie ręką w zniecierpliwieniu, nie chcąc nigdy więcej myśleć o straconym (w swoim mniemaniu) czasie.

Jak to więc jest? Terra Incognita jest warta Twojej uwagi, czy lepiej omijać tę publikację z daleka? Nie wiem, czy uda mi się odpowiedzieć na to pytanie, ale spróbuję... bo taki ze mnie drań...

Terra Incognita, czyli komiks o...

Słów kilka o fabule, która jest prosta i zagmatwana jednocześnie. Napiszę o niej dość krótko, z mocnym postanowieniem unikania najmniejszych nawet spojlerów.

Otóż wszystko zaczyna się, gdy główny bohater z nieco dziwacznym uśmiechem na twarzy oraz zadziwiająco żwawym krokiem wychodzi z domu. Biegnie ów człowiek po schodach i nagle BUM! – przewraca się i wali głową w posadzkę.

Potem jest ciemność.

A dalej jest czarna dziura i jeszcze więcej ciemności. Dziwnie plastycznej, jakby oleistej... sprawiającej niezbyt przyjemne wrażenie.

A później jest ostre światło, jakieś ptaki i... mechaniczna ręka, która zaczyna się w ciele samego bohatera.

Szybkie oględziny ujawniają szokującą prawdę. Facet znajduje się w ciele robota. Traci przytomność (przecież napisałem, że to "szokująca" prawda), po czym ją odzyskuje, by stwierdzić, że brak mu pewnej ważnej części ciała. Dla każdego mężczyzny jest to w pełni zasłużony powód do omdlenia. Zachowałbym się dokładnie tak samo, więc doskonale rozumiem reakcję bohatera.

Co się dzieje dalej? Jest dziwnie. Mrocznie i niepokojąco. Jest też nieco śmiesznie (od czasu do czasu), ale przede wszystkim jest surrealistycznie, jakby podświadomość (bohatera lub samego autora) próbowała coś konkretnego przekazać. Nie napiszę jednak więcej, bo nie ma to sensu. Całą opowieść najlepiej przetrawić samodzielnie. Bez streszczeń czy sugestii domorosłego recenzenta.

Terra Incognita – recenzja

No dobra, może popiszę jeszcze trochę, bo kilka myśli kłębi mi się pod czaszką. Jeśli ich nie wypluję z siebie, stanie mi się krzywda. Moja psychika ucierpi zapewne tak srodze, że odmówi posłuszeństwa na długie tygodnie. A tego przecież nie chcemy...

W komiksie Terra Incognita dzieje się bardzo dużo. O wiele więcej, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. A nawet dwojga oczu. Mózg też nie jest w stanie wszystkiego ogarnąć za pierwszym razem. Pewnie niektóre mózgi potrzebują kilku podejść do tego komiksu, żeby w ogóle móc cokolwiek poukładać w całość.

Oczywiście owa "całość" nie będzie normalna czy w pełni zrozumiała. Ale przynajmniej może dać nieco psychicznego ukojenia. Tak było w moim przypadku.

Przeczytałem komiks i... nie miałem najmniejszego zamiaru pisać jego recenzji (choć w tym właśnie celu został zakupiony). Miałem silne wrażenie, że nie oddałbym sprawiedliwości autorowi, gdybym wziął się do pisania po jednej tylko lekturze.

Miałem bowiem wiele niezbyt pochlebnych przemyśleń, które wynikały... raczej z mojego nierozgarnięcia niż z nieudolności autora. Wiedziałem, że muszę nieco odczekać i podjąć kolejną próbę.

Poczekałem. Jakieś trzy miesiące. Dopiero wtedy opowieść zatarła mi się w pamięci na tyle, żeby podejść do niej z odpowiednim dystansem emocjonalnym.

Przeczytałem Terrę Incognitę po raz drugi i znowu nie czułem się na siłach, żeby postukać w klawiaturę mojego wysłużonego laptopa. Coś mi się nie sklejało. Czegoś – istotnego? – mi brakowało. Czegoś się też bałem. Czego? Chyba tego, że nadal nie jestem w stanie docenić wysiłku pana Ryłko.

Bo musisz wiedzieć, cierpliwy Czytelniku, że czułem ukrytą głębię przedstawionej opowieści. Nie umiałem jej tylko ubrać w słowa.

Tak oto minął prawie rok. Moje życie potoczyło się dalej. Mózg się oczyścił i przygotował... OK, wcale się nie przygotował, bo nie miałem w planach wracać do tego komiksu. Po prostu podczas porządków w mojej małej biblioteczce domowej wpadł mi w ręce i zacząłem ponownie czytać.

Trach!

Coś zaskoczyło. Coś zatrybiło i jakaś dziwna śrubka obróciła się w mojej psychice. Pomyślałem sobie, że nareszcie wszystko rozumiem (paradoksalnie na samym początku komiksu). Oczywiście nie zdradzę, na co wpadłem. To by zepsuło zabawę.

Napiszę jedynie, że w niniejszej recenzji użyłem raz słowa, które może naprowadzić Cię na mój tok myślenia. Jest to trop ledwie dostrzegalny, ale można na niego wpaść. Przynajmniej chcę wierzyć, że umiem pisać na tyle dobrze, żeby taki trop sprawnie wpleść w tekst (a jednocześnie na tyle go zaakcentować, że uważny Czytelnik zwróci nań uwagę).

Podsumowanie

OK. Na zakończenie pozostaje odpowiedzieć na jedno pytanie: czy polecam Terrę Incognitę?

Jeśli chcesz przeczytać komiks Łukasza Ryłko, potraktuj przedstawione w nim wydarzenia jako ciąg nieprzyczynowo-nieskutkowy. Nie doszukuj się na siłę logiki w miejscach, w których jej nie ma. Bo i często nie jest ona w ogóle potrzebna. Może wręcz przeszkadzać; uniemożliwiać połączenie z bohaterem i jego historią.

A jeśli masz przeczytać komiks Terra Incognita, musisz wykazać się gotowością do połączenia na poziomie iście kwantowym.

Fakt, znajdziesz tutaj przygodę w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Znajdziesz też humor, mnóstwo dekoracji rodem z science fiction czy innych rodzajów fantastyki. Fakt, znajdziesz tutaj ciekawe zagadki i wciągającą fabułę.

Ale potrzebujesz czegoś więcej, żeby w pełni docenić opowieść. To coś nie znajduje się na kartach komiksu, lecz w twojej głowie. Jeśli tego zabraknie, możesz poczuć przekleństwo zmarnowanego czasu. A to przecież cholernie boli w dzisiejszym, ciągle zabieganym świecie.

Odpowiadając na ostateczne pytanie: tak, polecam Terrę Incognitę. Ale tylko osobom o wystarczająco otwartych umysłach, by rejestrować niedostrzegalne, rozumieć niepojęte oraz odczuwać nienamacalne.

Jeśli jesteś taką osobą, sięgaj po ten komiks bez wahania.

Na plus:

  • Opowieść jest nietypowa, a to uważam za całkiem pozytywną cechę. Cenię surrealistyczne podejście do sztuki (także komiksowej). Jest za każdym razem unikatowe. Nawet jeśli czasami budzi wątpliwości natury interpretacyjnej. Może na tym właśnie polega cała zabawa?
  • Pomysłowe wykorzystanie koloru. O co chodzi? Musisz sprawdzić samodzielnie. Niczego nie mam zamiaru w tym miejscu wyjaśniać.

Na minus:

  • Fabuła może być niezrozumiała dla wielu Czytelników (tak, fabuła to zarówno zaleta tego komiksu, jak i jego wada). Nie wszyscy wyłapią odniesienia popkulturowe. Sam miałem z tym problem. Gdzieś pod skórą czułem, że oto właśnie patrzę na coś, co powinienem znać... ale ni hu, hu nie kojarzę. Z tego powodu odbiór opowieści może okazać się niezbyt dobry.
  • Brakuje mi tutaj twardej okładki. Wiem, że często narzekam na miękkie oprawy, ale nic na to nie poradzę. Taki fetysz, czy jak to nazwać. Terra Incognita powinna być oprawiona na twardo.

Kim jest Łukasz Ryłko?

Łukasz Ryłko (ur. 1977) to polski inżynier i grafik oraz twórca komiksów. Jego najgłośniejszym do tej pory dziełem jest komiks pt. Śmiercionośni. Jest to siedem samodzielnych historii tworzących spójną całość.

Dowiedz się więcej: Łukasz Ryłko na Wikipedii.

Dane szczegółowe

Tytuł: Terra Incognita
Autor: Łukasz Ryłko
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Liczba stron: 304
Format: 165×230 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-66128-55-2

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej bloga o sztuce.

Autor: Wojciech Zieliński

Wojciech ZielińskiSpędzam sporo czasu na czytaniu o filozofii i psychologii, choć w rzeczywistości po prostu szukam pretekstu, żeby uniknąć zmywania kubków po kawie.

Zawsze chciałem pisać o rzeczach poruszających mnie osobiście. Największą frajdę mam wtedy, gdy mogę zgłębić jakiś fascynujący temat. Zwłaszcza że trzeba się nieźle napracować, by dojść do czegoś sensownego. A kiedy już dochodzę (tylko bez skojarzeń), chętnie dzielę się tym w Internecie. Z nadzieją, że komuś moje słowa pomogą...

Ta strona została znaleziona m. in. przez następujące frazy: Terra Incognita komiks, Terra Incognita recenzja, Terra Incognita Łukasz Ryłko, Terra Incognita opinia, Terra Incognita ceneo, Terra Incognita Róbmy Dobrze, Terra Incognita Kultura Gniewu.