Kod 1/3 (Łukasz Bałut) – komiks będący początkiem czegoś wyjątkowego [Pusta recenzja]

Kod Łukasz Bałut
Fot. Łukasz Bałut, Kod 1/3 (okładka)

Kod 1/3 to komiks, który doskonale wpisuje się w to, co uwielbiam, odkąd tylko nauczyłem się czytać – science fiction z elementami filozoficznymi. Właśnie to kręci mnie najbardziej. Nic więc dziwnego, że z ogromną przyjemnością przedstawiam kolejną historię stworzoną przez Łukasza Bałuta [1].

Pisząc tę recenzję, postaram się nie zdradzić za dużo elementów fabuły. Po pierwsze dlatego, żeby nikomu nie zepsuć zabawy. A po drugie dlatego, że niewłaściwa wzmianka może zniekształcić osobisty odbiór komiksu.

Kod 1/3 – recenzja komiksu

Kod 1/3 to pierwsza część trylogii science fiction, której akcja toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości i kręci się wokół megamiasta zaprojektowanego w taki sposób, żeby zawsze bezawaryjnie funkcjonowało i rozwijało się… w jakimś z góry określonym kierunku.

Wydaje się, że chodzi tutaj przede wszystkim o to, by mieszkańcom miasta niczego nie brakowało. Ale może to tylko stworzona przez kogoś iluzja? Czy cel istnienia megamiasta (oraz tytułowego kodu) jest zupełnie inny?

Już od pierwszych stron komiksu Łukasza Bałuta wyraźnie widać, że coś tutaj jest nie tak, jak powinno. Mieszkańcy miasta wydają się zadowoleni, a jednocześnie trawi ich tęsknota za innym stylem życia – bardziej swobodnym, wolnym od ograniczeń i powtarzających się w kółko płytkich rozrywek.

Czyżby prosty w swoim wyrazie Raj nie był wystarczający dla istoty zwanej człowiekiem?

Warstwa fabularna

Kluczową postacią opowieści jest Jan – przeciętny obywatel miasta, niczym nie wyróżniający się z tłumu podobnych sobie jednostek. Wstaje rano, wpisuje kod, po czym udaje się do pracy. Dzień jak co dzień, prawda?

Ano nieprawda. Jan nie dociera do miejsca przeznaczenia, ponieważ dochodzi do eksplozji. Potem wszystko toczy się już w szaleńczym tempie: szpital, policja, jacyś dziwni ludzie i tajemnicze organizacje. Słowem, sytuacja głównego bohatera wygląda masakrycznie [2].

Z każdą kolejną sceną Czytelnikowi podsuwane są podpowiedzi, ale żeby nie było za prosto – cały czas pojawiają się także kolejne pytania. To mieszanka doskonale znana każdemu miłośnikowi science fiction – trzyma w napięciu, nie dając chwili wytchnienia, jednocześnie nie męcząc zanadto.

Łukasz Bałut utrzymuje (skutecznie) zainteresowanie Czytelnika przez cały czas, choć trzeba przyznać, że po zakończonej lekturze odnosi się wrażenie, że czegoś tu brakuje. I tak jest w rzeczywistości, ponieważ w planach są jeszcze dwie części komiksu.

Dlatego też sądzę, że z ostateczną oceną fabuły trzeba się jeszcze wstrzymać. Na tę chwilę jest dobrze, ale brakuje dwóch kawałków układanki. Nie sposób więc przewidzieć, jakie odczucia wzbudzi całość opowieści.

Na podstawie tego, co przeczytałem do tej pory, jestem przekonany, że autor ma bardzo ciekawy plan. Ostatecznie więc, kiedy poznam wszystkie trzy części Kodu, z całą pewnością będę zadowolony. Jak i większość Czytelników.

Warstwa wizualna

Ilustracje Bałuta bardzo dobrze oddają nastrój opowiadanej historii – są proste, a jednocześnie ukazują futurystyczny świat w sposób niepokojący. Czyli dokładnie tak, jak powinny. Właśnie o to przecież chodzi, żeby Czytelnik cały czas czuł, że bohaterowie żyją w niezbyt przyjemnym (choć niezwykle komfortowym) środowisku.

To taki paradoks: ludzie mieszkają w technologicznym raju, a jednocześnie cierpią, jakby znajdowali się w najniższym kręgu piekła. A może to prawda?

Przyznam szczerze, że chętnie zobaczyłbym twórczość Łukasza Bałuta w kolorze, ale w przypadku Kodu 1/3 to chyba nie byłby dobry pomysł. Czarno-białe ilustracje kreują wyrazisty świat, który w dużej mierze wydaje się właśnie… czarno-biały.

Mamy tutaj przecież jasny podział na dobro i zło oraz bohaterów stojących po jednej lub drugiej stronie. Co ciekawe, ostatecznie nie jestem pewien, która ze stron jest tą dobrą. Może się okazać, że sprawa wygląda zupełnie inaczej, niż się Czytelnikowi wydaje.

Grube, mocne linie wyrażają bezkompromisowość Miejskiego Habitatu Autonomicznego [3], który czyni ze swoich mieszkańców apatyczne kukiełki sterowane przez system. Wydaje się, że wszyscy są zamknięci w niezwykle solidnym więzieniu. Nie ma w nim miejsca na nic poza niewidzialnymi kratami (line art) i wewnętrzną pustką (brak koloru w ilustracjach).

Powstaje więc napięcie pomiędzy dwoma zwalczającymi się siłami – futurystyczny moloch kontra natura. Dokąd nas to zaprowadzi? Obawiam się, że na to pytanie nie poznamy odpowiedzi do czasu, aż pojawią się wszystkie trzy części komiksu.

Kod 1/3: refleksja

Być może poniosła mnie przed chwilą wyobraźnia i przeinterpretowałem warstwę graficzną Kodu 1/3, ale nic nie poradzę, że właśnie takie miałem przemyślenia podczas lektury.

Doświadczałem pustki na poziomie wręcz fizycznym, podobnie jak miało to miejsce przed laty, gdy czytałem pierwsze albumy z serii Yans lub Wieczną wojnę. Bardzo dziękuję autorowi za to uczucie. Tęskniłem za nim. Dotąd byłem przekonany, że już żaden komiks nie wywoła we mnie takich reakcji. A tu takie zaskoczenie.

Co tu dużo mówić, Kod 1/3 to po prostu dobra historia science fiction. Chociaż pierwsza część nie odpowiada na wszystkie pytania [4], stanowi wciągające wprowadzenie i zachęca do dalszej lektury. Z całą pewnością warto czekać na kolejne komiksy z serii. Oby autorowi udało się jak najszybciej dokończyć pracę.

Gdzie kupić Kod 1/3?

Jeśli zastanawiasz się, gdzie możesz zdobyć egzemplarz Kodu 1/3 dla siebie, zajrzyj na stronę autora – tutaj wszystkiego się dowiesz.

Kod 1/3: dane szczegółowe

Tytuł: Kod 1/3
Autor: Łukasz Bałut
Wydawnictwo: Wydanie autorskie
Data wydania: 11 kwietnia 2022 r.
Oprawa: miękka
Liczba stron: 56
ISBN: 978-83-957706-1-6

Przypisy

[1] Wcześniej recenzowałem debiutancki komiks Łukasza Bałuta pt. Imperator (wydanie II).

[2] W tym miejscu w mojej głowie pojawia się słowo „maskarada” i nie do końca jestem pewien, czy powodem jest tylko podobny układ liter. Mam dziwne wrażenie, że właśnie „maskarada” idealnie pasuje do przedstawianej w Kodzie 1/3 fabuły. Może się mylę, ale wątpliwości rozwiać mogą tylko kolejne części z tej serii.

[3] MHA to miejsce akcji Kodu 1/3. Bardzo interesująca koncepcja, która sama w sobie budzi całkiem sporo refleksji. Myślę, że na ten temat można by z powodzeniem napisać całą serię fascynujących komiksów lub opowiadań i nieprędko nastąpiłoby wyczerpanie możliwych wątków.

[4] A właściwie nie odpowiada na żadne pytanie. Raczej prowokuje do zadawania kolejnych.