Moje ulubione cytaty z książek science fiction| Fot. Aideal Hwa
Cytaty z książek science fiction to niewyczerpane źródło duchowej przyjemności. Niektóre są przenikliwe, inne zabawne, niepokojące lub smutne. Niosą jednak ze sobą ogromną wartość dla czytelnika.
Dzisiaj pragnę przedstawić Ci listę moich ulubionych cytatów z przeczytanych przeze mnie książek SF. Oczywiście poniższy "ranking" jest całkowicie subiektywny i nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś miał własne sentencje - o niebo lepsze od moich.
Dla mnie są to jednak cytaty wyjątkowe. Ważne i emocjonujące. Dzięki nim wiele się nauczyłem i nie wyobrażam sobie własnego życia, gdybym nie miał okazji ich poznać. Dlatego też dzielę się z Tobą tym, co znalazłem w książkach.
Tę listę pozostawiam otwartą – w tym znaczeniu, że w miarę czytania kolejnych książek, z pewnością coś tutaj jeszcze dodam. Czas pokaże, do jakich rozmiarów rozrośnie się ten wpis.
Oto, moim zdaniem, najlepsze cytaty z książek SF, fantasy oraz tekstów na pograniczu tych gatunków. Jednak skupiam się przede wszystkim na science fiction, ponieważ to jeden z moich ulubionych rodzajów literatury.
Oprócz pojedynczych cytatów, chciałbym umieścić tutaj teksty wypisane z kilku książek. Zdarza się bowiem, że z jednej publikacji mam nieco dłuższą listę ciekawych fragmentów. Nie ma jednak sensu umieszczać ich w osobnych wpisach, więc dorzucę je poniżej.
I tak oto prezentuję cytaty z książek science fiction, które są dla mnie ważne - z takiego czy innego względu.
Krople światła to książka, którą czytałem dawno temu i przyznaję, że kompletnie nie pamiętam fabuły. Nawet ponownie czytając zebrane poniżej cytaty, nie jestem w stanie niczego sobie przypomnieć.
Niemniej to nie znaczy, że wypisane przed laty fragmenty są niewiele warte. Wręcz przeciwnie – intrygują i zachęcają do ponownego przeczytania książki. Aż chce się czym prędzej udać do biblioteki i wypożyczyć egzemplarz.
Joe Haldeman to jeden z moich ulubionych pisarzy science fiction, choć trzeba przyznać, że z jego dzieł niewiele wypisałem sobie cytatów przez te wszystkie lata. Nie zmienia to faktu, że jego książki (i komiksy) traktuję z wyjątkowym szacunkiem.
Najbardziej znaną powieścią Haldemana jest Wieczna wojna, zainspirowana doświadczeniami z Wietnamu. To właśnie od niej zaczęła się moja przygoda z tym autorem. Aby być bardziej precyzyjnym, najpierw przeczytałem komiks (Haldeman napisał scenariusz), a dopiero potem książkę. Niemniej po dziś dzień uważam, że jest to jedna z najlepszych historii SF, jakie miałem okazję poznać.
Jest to powieść wojenna, co jest niezwykle jasne od samego początku lektury. Autor przedstawia okropieństwa wojny na zupełnie nowym poziomie – jeszcze bardziej mrocznym i zimnym, niż można by to zrobić, opisując którykolwiek konflikt zbrojny, jaki miał do tej pory miejsce na Ziemi.
Kontynuacja Wiecznej wojny. Niektórym się nie podoba, inni są zachwyceni. Dla mnie, osoby żywo zainteresowanej duchowością oraz fantastyką naukową, to doskonała lektura.
Dzieci umysłu to czwarty tom serii o Enderze, której autorem jest Orson Scott Card. Szczerze mogę przyznać, że jest to jeden z moich ulubionych cykli powieściowych. Czytając poszczególne powieści, zawsze jestem oczarowany głębią historii stworzonej przez autora.
W ostatniej części sagi o Enderze jego sojusznicy wyruszają na spotkanie lusitańskiej floty, której celem jest zniszczenie planety zamieszkanej przez trzy rasy istot rozumnych. Szykuje się masakra, choć w moim odczuciu jest ona tłem dla kwestii o wiele ważniejszych – rozważań egzystencjalno-filozoficznych. Właśnie ten element zaintrygował mnie najbardziej. Nic dziwnego, skoro za największą siłę literatury science fiction uważam właśnie okazję do filozofowania.
Ze swojej strony dodam jeszcze zachętę do przeczytania całego cyklu o Enderze. To nie tylko rewelacyjna lektura, ale też dość nietypowa. Dlaczego? Otóż każda kolejna książka jest inna od poprzedniej. Choć wszystko kręci się cały czas wokół tego samego bohatera, poszczególne powieści różnią się od siebie, jakby w ogóle nie należały do jednego cyklu.
Część z poniższych cytatów jest wyrwana z kontekstu i dlatego mogą one wydawać się mało interesujące dla osób, które nie czytały książki. Mimo to znalazły się w niniejszym wpisie, ponieważ dla mnie są ważne i chcę mieć je pod ręką.
***
Prawda jest taka, że żaden człowiek nie zdoła zrozumieć innego, żadnej prawdy nie można poznać, jedynie historię, o której wyobrażamy sobie, że jest prawdziwa, historię, o której mówią nam, że jest prawdziwa, historię, która - jak wierzą - zawiera prawdę o nich. A wszystkie te historie są kłamstwem.
***
– On zna prawdę? – spytał Peter.
– Nie. Ale wie, gdzie się kryje. Czasem może na nią zerknąć i opowiedzieć nam, co zobaczył. Sądzę, że to i tak całkiem nieźle.
***
Poznałam już wielu sławnych ludzi, niektórzy byli nawet dość inteligentni, ale to najmądrzejszy człowiek, jakiego możecie spotkać. Jeśli, słuchając go, zaczniecie się nudzić, nie zapominajcie o jednym: Malu nie jest głupi i nie wierzy, by można oddzielić fakty od kontekstu tak, że zachowują swoją prawdziwość. Dlatego wszystko, co mówi, stawia w pełnym kontekście. Gdyby znaczyło to, że musicie wysłuchać całej historii ludzkości, zanim powie cokolwiek, co uznacie za istotne... No cóż, sugeruję, żebyście siedzieli cicho i słuchali. Zwykle najlepsze jego stwierdzenia są przypadkowe i niezwiązane z tematem. Macie szczęście, jeśli wystarczy wam rozsądku, żeby je dostrzec.
***
W jaki sposób pamiętamy? Czy mózg jest słojem, który mieści w sobie nasze wspomnienia?
A kiedy umieramy, czy słój pęka? Czy wspomnienia rozlewają się po ziemi i znikają?
Czy może mózg jest mapą, która prowadzi po krętej ścieżce ku ukrytym zakątkom?
Kiedy umieramy, mapa zostaje zagubiona, jednak jakiś badacz zdoła może przewędrować przez ten niezwykły pejzaż i odszukać kryjówki naszych zagubionych wspomnień.
***
Każdy umiera. Każdy odchodzi. Ważne jest tylko to, co zbudowaliście razem, zanim odeszli. Ważne jest to, co z nich trwa w tobie.
***
Jane krążyła radośnie po ciele, tak różnym od wszystkiego, co pamiętała. Ale po krótkiej chwili zrozumiała, że aiúa, którą rozpoznała, za którą tu podążyła, nie chce odstąpić jej nawet maleńkiej cząstki siebie. Czegokolwiek dotknęła, ona już tam była i także dotykała, potwierdzając swoje panowanie. Jane w panice zaczynała wyczuwać, że choć znalazła się wewnątrz konstrukcji niezwykle pięknej i doskonałej - w świątyni żywych komórek na rusztowaniu kości - żaden fragment tej budowli do niej nie należy i może tu zostać tylko jako uciekinierka. To nie było jej miejsce, choćby naprawdę je pokochała.
A pokochała. Mimo tysięcy lat życia, tak rozległa w przestrzeni, tak szybka w czasie, nie znając go, była jednak okaleczona. Żyła, ale żaden element jej wielkiego królestwa nie był żywy. Panowała nad nimi bezlitośnie, ale w tym ciele, w ludzkim ciele, w ciele kobiety imieniem Val, istniały miliony małych, jasnych żywotów, komórki za komórkami, mnożące się, działające, rosnące, umierające, połączone ciało z ciałem i aiúa z aiúa. W takich łączach żyły istoty cielesne: w sieci o wiele bardziej jaskrawej - mimo powolności myśli - niż znała z doświadczenia. Jak one w ogóle mogą myśleć, te ciałostwory, skoro tyle tańców i pieśni odwraca uwagę?
Dotknęła umysłu Valentine i zalały ją wspomnienia. Nie miały głębi ani precyzji dawnej pamięci Jane, ale każda przeżyta chwila była jasna i wyraźna, żyjąca i rzeczywista, jak żadne ze wspomnień, które poznała do tej pory. Jak mogą się powstrzymać, żeby przez cały dzień nie tkwić nieruchomo, wspominając dzień poprzedni?
Ponieważ każda nowa chwila krzyczy głośniej od pamiętanej.
Jednak za każdym razem, kiedy Jane dotykała pamięci czy odczuwała wrażenie żywego ciała, stawała przed nią aiúa będąca tu prawowitym władcą. I odpychała ją, obejmowała panowanie.
Aż wreszcie, kiedy znajoma aiúa wciąż ją odsuwała, zirytowana Jane się nie cofnęła. Objęła to miejsce, tę część ciała, zażądała od komórek posłuszeństwa... A tamta aiúa odskoczyła od niej.
Jestem silniejsza, oznajmiła bezgłośnie Jane. Mogę ci odebrać wszystko, czym jesteś i co masz, wszystko, czym będziesz i co zyskasz. I nie zdołasz mnie powstrzymać.
Aiúa będąca kiedyś władcą uciekła przed nią i pogoń rozpoczęła się od nowa. Odwróciły się tylko role.
<Ona go zabija.> <Czekaj i patrz.>
Na orbitującym wokół planety descoladores statku wszystkich zaskoczył nagły krzyk Val. Dziewczyna skręciła się konwulsyjnie i wyfrunęła z fotela. Nieważka, sunęła w powietrzu, aż brutalnie zderzyła się z sufitem. Przez cały czas z jej ust dobiegało stłumione wycie, a na twarzy zastygł grymas uśmiechu, który zdawał się mówić jednocześnie o nieskończonym cierpieniu i bezgranicznej rozkoszy.
***
Zanurzyła stopy w piasek, czując delikatny, rozkoszny ból tarcia maleńkich odprysków krzemu o czułą skórę między palcami. Takie jest życie: bolesne, brudne, ale cudowne.
***
- Nikt z nas nie ma żadnego celu - oświadczyła Wangmu. - Nasze życie to tylko geny i wychowanie. Odgrywamy scenariusz, jaki nam narzucono.
- Och... - westchnęła z rozczarowaniem Grace. - Przykro mi słyszeć od ciebie coś tak głupiego.
***
Ojciec często mi powtarzał: Mamy służących i maszyny, aby realizować swoją wolę poza zasięgiem naszych rąk. Maszyny są silniejsze od służących, bardziej posłuszne i mniej buntownicze. Ale maszyny nie mają własnych sądów, nie będą dyskutować, gdy nasze polecenie jest głupie, ani nie wypowiedzą posłuszeństwa, gdy nasze polecenie jest złe. W czasach i miejscach, gdzie ludzie odrzucają bogów, ci najbardziej potrzebujący służących mają maszyny albo wybierają służących, którzy zachowują się jak maszyny.
Wierzę, że będzie to trwało, póki bogowie nie przestaną się śmiać.
***
Człowiek, który naraża swe życie, wie, że kariera jest czymś bezwartościowym. A człowiek, który lęka się zaryzykować karierę, wiedzie bezwartościowe życie.
***
Nikt nie jest racjonalny - odparł Miro. - Wszyscy działamy, ponieważ jesteśmy pewni, czego chcemy, i wierzymy, że podejmowane działania doprowadzą nas do celu. Ale nigdy niczego nie wiemy na pewno, więc wszystkie racjonalizacje są wymyślane na usprawiedliwienie tego, co i tak mieliśmy zamiar zrobić, zanim jeszcze zaczęliśmy szukać powodów.
***
- Nie żartuj z tego - upomniała go Wang-mu. - Religia wiąże się z najgłębszymi emocjami ludzkimi. Miłość, która unosi się z tego tygla, jest najsłodsza i najsilniejsza, ale nienawiść najgorętsza, a gniew najbardziej gwałtowny. Dopóki cudzoziemcy trzymają się z daleka od ich świętych miejsc, Polinezyjczycy są najłagodniejszymi z ludzi. Ale kiedy wedrzesz się w krąg blasku świętego ognia, uważaj, ponieważ żaden nieprzyjaciel nie byłby bardziej bezlitosny, brutalny i nieustępliwy.
***
Jeśli tylko istota jest prawdziwie świadoma. Może wtedy skierować swoją lojalność, gdzie zechce. To coś więcej niż miłość, ponieważ stwarza nie tylko przypadkowe potomstwo. Kiedy lojalność wiązała istoty ze sobą, stawały się czymś większym, czymś nowym, całym i niewytłumaczalnym.
***
Opowiem wam najpiękniejszą historię, jaką znam. Pewien człowiek dostał psa, którego bardzo kochał. Pies chodził z nim wszędzie, choć człowiek nie zdołał go nauczyć niczego pożytecznego. Pies nie aportował, nie wystawiał ptactwa, nie ścigał się z innymi, nie bronił ani nie stróżował. Tylko spoglądał na niego tajemniczo.
"To nie jest pies, tylko wilk" – stwierdziła żona tego człowieka.
"On jeden jest mi wierny" – odparł wtedy, a żona nigdy więcej z nim o tym nie mówiła.
Pewnego dnia człowiek ten zabrał psa do prywatnego samolotu, a kiedy lecieli nad górami, zawiodły silniki. Samolot został rozdarty na strzępy o drzewa. Człowiek leżał zakrwawiony, z brzuchem rozerwanym przez odłamki metalu. W zimnym powietrzu para unosiła się z jego wnętrzności, ale potrafił myśleć tylko o swoim wiernym psie. Czy przeżył? Czy jest ranny? Wyobraźcie sobie jego ulgę, gdy pies podszedł nagle i spojrzał na niego tym samym nieodgadnionym wzrokiem. Po godzinie pies obwąchał rozerwany brzuch człowieka i zaczął wyciągać wnętrzności, śledzionę i wątrobę, i pożerać je, cały czas wpatrując się w twarz człowieka.
"Dzięki Bogu – powiedział ów człowiek. – Przynajmniej jeden z nas nie będzie głodował".
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej bloga o sztuce.
Autor: Wojciech Zieliński
Spędzam sporo czasu na czytaniu o filozofii i psychologii, choć w rzeczywistości po prostu szukam pretekstu, żeby uniknąć zmywania kubków po kawie.
Zawsze chciałem pisać o rzeczach poruszających mnie osobiście. Największą frajdę mam wtedy, gdy mogę zgłębić jakiś fascynujący temat. Zwłaszcza że trzeba się nieźle napracować, by dojść do czegoś sensownego. A kiedy już dochodzę (tylko bez skojarzeń), chętnie dzielę się tym w Internecie. Z nadzieją, że komuś moje słowa pomogą...
Ta strona została znaleziona m. in. przez następujące frazy: cytaty z książek science fiction, cytaty science fiction, cytaty z literatury sf, cytaty z książek sci fi.